Recenzja komiksu Żywe trupy

„Żywe trupy” to komiks będący obowiązkową pozycją dla kilku grup odbiorców. Po pierwsze powinni się z nim zapoznać ci, którzy pasjonują się obrazkowym sposobem opowiadania historii. Dla nich znajomość tej serii to obowiązek, bo to dzieło poniekąd sztandarowe. Po drugie fabuła zainteresuje osoby zafascynowane tematyką zombi. „Żywe trupy” zawiera wszystko to, co uwielbiają miłośnicy gatunku – znane motywy, rozpoznawalne schematy wydarzeń, ale też dużo świeżych pomysłów eksploatujących motyw zarazy. No i w końcu – po trzecie komiks ten powinien trafić w ręce każdej osoby zainteresowanej popkulturą i lubiącą dobre narracje, ponieważ jest to dziełko nad wyraz udane, dopracowane i po prostu „wstyd go nie znać”.

Ta recenzja komiksu pewnie nie będzie zbyt obiektywna, bo sam jestem wielkim entuzjastą historii dziejących się po zarazie zombie. Takie opowiastki mają więc u mnie dużego (baaardzo dużego) plusa na starcie. Jednak sądzę, iż niezależnie od tego, „Żywe trupy” to obowiązkowa pozycja na półce każdego komiksiarza. Na Zachodzie serię tę przyjęto bardzo ciepło. Doceniono pracę zarówno autora (Robert Kirkman), który zadbał o to, aby historia toczyła się wartko i była sprawnie opowiedziana, jak i twórcy rysunków (Tony Moore) – jego kreska jest naprawdę przyjemna dla oka, bardzo ekspresyjna, a jednocześnie czytelna (co nie oznacza, że graficznie komiks jest ubogi, jest wręcz odwrotnie, nawet mimo tego, że jest czarno-biały).

Pierwsza część zaczyna się podobnie jak film „28 ni później”. Główny bohater, policjant imieniem Rick, zostaje ranny podczas strzelaniny na autostradzie. W stanie śpiączki trafia do szpitala. Gdy odzyskuje przytomność miasto jest już po ataku wirusa zombie. Na ulicach nie ma już ludzi, tylko żarłoczne żywe trupy. Rickowi udaje się przetrwać, dociera do rodzinnego domu i tam trafia na ślady sugerujące, że jego rodzina przetrwała pierwszą falę epidemii. Postanawia ich odnaleźć. Wyrusza więc w drogę, poprzez ogarnięte szaleństwem bezkresy Stanów Zjednoczonych...

Robert Kirkman zapowiedział, że będzie tworzył ten komiks w nieskończoność. Chce dać czytelnikowi możliwość śledzenia losów bohaterów na przestrzeni długiego czasu. To może być ciekawy eksperyment. Póki co na rynku jest 14 części serii, a w grudniu 2011 na Zachodzie ukaże się 15.